środa, 26 lipca 2017

"Koślawy" regał

Tym razem opiszę jedno z najciekawszych zleceń jakie mi się trafiły. 
Klient zadał pytanie czy jestem w stanie odtworzyć regał ze zdjęcia znalezionego w internecie. Jednak oprócz samego skopiowania zdjęcia trzeba było kilka rzeczy rozwinąć. Regał na zdjęciu tak naprawdę to były listwy przymocowane do ściany i kolejne listwy przymocowane na wierzchu, tworzące coś na kształt podpór lub cienkich kilkucentymetrowych półek, na których ustawione były książki. Klient prosił natomiast o pełne półki. Ale co najciekawsze na zdjęciu listwy były mocowane na zasadzie pełnej dowolności i przecinały się pod najróżniejszymi kątami. Tak też miało być na docelowym regale. Rysunek całości wyglądał mniej więcej tak:
Jak widać trafiło się tam tylko jedno połączenie pod kątem prostym. Reszta zapowiadała mozolną pracę z kątomierzem i taki swoisty meblowy tetris.
Regał miał zostać wykonany z litego drewna sosnowego. Także prace rozpocząłem od przygotowania kilku długich klejonek. Żeby całość była wystarczająco stabilna i sztywna, a jednocześnie nie była zbyt ciężka zdecydowałem się użyć deski o grubości 26mm. Po klejeniu i przestruganiu dało to 24mm na gotowo. Celowo zamiast wielu małych klejonek zrobiłem kilka długich do rozcinania na poszczególne odcinki. Z podstaw geometrii wynika, że kąt pod jakim trzeba uciąć kawałek z jednej strony węzła połączenia od razu dawał odpowiedni kąt dla kawałka znajdującego się po drugiej stronie "krzyża". Dlatego jedna deska starczała na wykonanie wielu mniejszych fragmentów przy bardziej efektywnej pracy na ukośnicy. Tu kolejny raz muszę pochwalić mojego Boscha GCM 12 GDL - łatwość, dokładność i przede wszystkim powtarzalność ustawiania kątów sprawiła, że tego typu praca była czystą przyjemnością.

W tym projekcie jak chyba nigdy wcześniej jedną z najważniejszych spraw stało się odpowiednie oznakowanie elementów by ich nie pomylić. Tu nie było elementów symetrycznych czy podobnych. 
Połączenia wykonywałem na kołki Domino. Frezarka do systemu Domino ma możliwość ustawiania odpowiedniego kąta, tak więc wiele było zabawy z ustawieniem kolejnych połączeń przy uważnym sprawdzaniu wartości kątów, dla poszczególnych węzłów. Wszystkie połączenia w całym regale są klejone na kołki Domino. Pewnie łącząc na zwykłe wkręty lub konfirmaty byłoby szybciej i łatwiej, ale Domino dało możliwość wykonania połączeń niewidocznych czyli całość wyszła bardziej estetycznie.
Montaż zacząłem od sklejania pojedynczych elementów. 

Ze względu na kąty nie było łatwo dociskać klejone elementy ściskami. Trzeba było sklejać w odpowiedniej kolejności i dzięki różnym kombinacjom udało się dociągnąć wszystkie łączenia.

Docelowe miejsce regału znajduje się na drugim pietrze w bloku, dlatego musiałem całość podzielić na moduły na tyle duże by mieć mało pracy przy finalnym montażu oraz na tyle mało by dało się wnieść klatką schodową.


Ostra jazda bez trzymanki tak naprawdę zaczęła się przy łączeniu tych modułów. Okazało się, że nawet drobne niedokładności kątowe czy długościowe mogą bardzo popsuć efekt końcowy. W kilku miejscach musiałem wprowadzić lekkie poprawki by całość wyglądała tak jak należy - było to dosłownie ręczne dopieszczanie poszczególnych elementów. Za każdym razem oczywiście trzeba było złożyć regał i ocenić całościowy wygląd.

Gdy już korpus regału był dopasowany wziąłem się za mocowanie ścianki bocznej. Trzeba było uciąć półki pod odpowiednim kątem i wykonać połączenia. Wcześniej celowo zostawiłem nadmiar długości półek by uniknąć problemu z dopasowaniem w przypadku niedokładności. Na ściance bocznej dodałem krótkie elementy tworzące optyczne przedłużenie półek. Oczywiście konieczne było zachowanie odpowiednich kątów.

Mając całość gotową z modułami złożonymi "na sucho" mogłem rozebrać regał i wziąć się za wykończenie. Wszystko zostało dokładnie oczyszczone z resztek kleju, wyszlifowane i pokryte lakierem bezbarwnym. Powierzchnie poziome lub prawie-poziome, a więc tam gdzie coś miało stanąć otrzymały 3 warstwy, a reszta 2 warstwy.
Na miejscu u klienta montaż modułów w całość, dzięki wcześniejszemu dopasowaniu wszystkich połączeń, poszedł szybko i sprawnie. Pozostało jeszcze przymocowanie do ściany i regał na gotowo prezentuje się następująco:
 

Po ustawieniu kilku książek całość zaczęła nabierać ciekawego charakteru. A naprawdę fajnie zrobi się, gdy właściciele zapełnią wszystkie półki.


Bardzo podobała mi się praca przy tym regale. Takie dopieszczanie elementów i ich łączenia trwało dosyć długo, ale właśnie dzięki takim wyzwaniom można się najlepiej uczyć i rozwijać. 

czwartek, 23 lutego 2017

Obudowa kaloryferów

Jakiś czas temu dostałem zlecenie od klientki na wykonanie zabudowy kaloryferów połączonej z małymi półkami na drobiazgi. Kaloryfery znajdowały się pod szerokim oknem, a cała zabudowa, wraz z półkami miała rozciągać się na pełną szerokość pokoju czyli ok 4,25m.
W założeniach obudowa powinna zapewniać dostęp zarówno do półek jak i kaloryferów. Górna część miała stanowić nowy parapet.
Po dyskusjach związanych z wyborem odpowiedniego projektu i szczegółami konstrukcyjnymi przeszliśmy do ustalania kolorów. Początkowo całość miała być jednolicie biała. Jednak później doszliśmy z klientką do wniosku, że zdecydowanie lepsza będzie wersja dwukolorowa.
Tak więc prace rozpocząłem od przygotowania klejonek, z których wykonałem ramki otwieranych "drzwi" zabudowy. Równolegle przygotowałem listewki na wypełnienie ramek. Całość została zrobiona z drewna sosnowego.



I w tym miejscu zaczęła się "zabawa" - gdyby stanęło na wersji jednolicie białej, wystarczyło skleić ramkę, pomalować i temat z głowy. Jednak w związku z tym, że wybraliśmy wersję dwukolorową o klejeniu na tym etapie nie mogło być mowy. 
Wyjąłem wszystkie listewki i pomalowałem lakierobejcą na brązowo i to już zaczęło dawać fajny efekt:


Teraz trzeba było każdą listewkę "zapakować" w folię i dopiero tak przygotowane sklejać w całość. Szczelne owiniecie było konieczne ponieważ kolor biały miał być nanoszony natryskowo.
 
Dwie warstwy natrysku później ramy drzwiowe prezentowały się następująco:


I to już dawało ten efekt, o który chodziło.
Po wykonaniu ram przystąpiłem do robienia najdłuższej klejonki z jaką miałem okazję pracować. Specjalnie zamówione w tym celu długie deski z tartaku, łączniki domino, klej i chyba wszystkie ściski jakie wówczas miałem o odpowiednim rozmiarze, a wszystko po to by skleić długi blat o długości prawie 4,5m.


Rozmiary klejonki uniemożliwiały jej obróbkę maszynową, dlatego trzeba było zastosować tradycyjne metody wyrównywania - strug w ręce i do dzieła!

Po odpowiednim docięciu końców blatu, od spodu podkleiłem jeszcze listwę. Miała ona usztywnić sam blat i zapobiegać wyginaniu oraz stanowić oparcie dla ram drzwiowych.

Blat został wyszlifowany i podobnie jak ramy pomalowany natryskowo:


Ostatnią częścią zabudowy były małe regały stanowiące półki na drobnicę, które miały się schować za ramkami drzwiowymi. Ze względu na to, że częściowo miały być widoczne poprzez ażur ram, to trzeba je było równiez wykonać w wersji dwukolorowej.

Podczas montażu na miejscu okazało się, że "stary" parapet, który miał stanowić podstawę do montażu nowego, jest krzywy i wybrzuszony. To nie tylko komplikowało montaż zabudowy, ale powodowało kolizję nowego / mojego blatu z otwieraniem okien. Na szczęście stary parapet był drewniany. Tak więc po raz kolejny strug w ręce! I tym sposobem doło się go odpowiednio zmodyfikować i naprostować.

Jak już regały trafiły do wnęk i blat/parapet został osadzony i przymocowany to mogłem przystąpić do montażu ażurowych drzwi.







Kolejnym etapem było już tylko odpowiednie wyregulowanie wszystkiego i uzyskanie aprobaty klientki.

wtorek, 10 stycznia 2017

Meble dla dzieci

Dzisiaj opis tematu, który zrealizowałem już kilka miesięcy temu. Chodziło o wykonanie regałów na zabawki dla dzieci do dwóch pokoi. W skład całego zestawu wchodziły 2 regały "drabinkowe", zestaw regałów skrzynkowych oraz tablica.
Regały drabinkowe miały składać się z 5 półek od najszerszej na dole do najwęższej na górze połączonych według pierwotnego założenia listwą opartą skośnie o ścianę. Jednak po konsultacjach z zamawiającym ustaliliśmy, że dla bezpieczeństwa dzieci powinny być bardziej stabilne. Dlatego dodałem jeszcze listwę z tyłu przy ścianie. Tym sposobem regał stanowiły półki spięte po bokach ramami o kształcie dużej litery A.
Regały wykonane zostały z drewna sosnowego. Ramy skleiłem z kantówek:

Półki wykonałem z klejonek sosnowych, które widać na powyższym zdjęciu. Wszystkie półki miały oczywiście tą samą szerokość 80cm i różniły się głębokością. Dolna miała 35cm, górna 15cm, a różnica pomiędzy kolejnymi półkami to 5cm. Do połączenia półek i ram użyłem łączników Domino. Całość była klejona bez użycia wkrętów.

Po sklejeniu, końcowym szlifie i impregnacji przyszła kolej na malowanie. Użyłem farb akrylowych Tikkurila Everalw dwóch kolorach - szarym i czerwonym - wg projektu zamawiającego.

Dzięki swojej ażurowej konstrukcji regały były bardzo lekkie i z łatwością można je było przetransportować na miejsce docelowe. Tam zostały przymocowane do ścian kątownikami umieszczonymi w niewidocznym miejscu by rodzice nie musieli się bać o bezpieczeństwo przyszłego lokatora, gdyby zapragnął wspinać się po półkowej drabinie. Umocowanie było szczególnie ważne, ponieważ ze względu na listwę przypodłogową regał nie przylegał do ściany.
 

Drugą część zestawu stanowiły regały skrzynkowe wykonane na kształt modułów przechowywania Ikea. Regał składał się z kilku pojedynczych skrzynek połączonych razem dla stabilności i bezpieczeństwa. Całość znowu została wykonana z klejonek sosnowych:

Najpierw stworzyłem pojedyncze moduły, a potem składałem je w większe zestawy. Wszystko było klejone przy użyciu łączników Domino.

Moduły skrzynkowe należało "dopełnić" ramkami do pełnych brył. Dla celów dekoracyjnych ramki zostały pomalowane w różne kolory zgodne z projektem - biały i zielony.


Powierzchnie nie pomalowane kolorem zostały pokryte lakierem bezbarwnym Altax. Oczywiście zarówno farby jak i lakier spełniają normę dopuszczenia dla dzieci.
Tak zmontowane zestawy modułów przetransportowałem na miejsce. Po ustawieniu przystąpiłem do mocowania regałów do ściany. Zamawiający wymagał by regały były dostawione do listwy podłogowej. Ze względu na tą listwę, trzeba było zastosować dystans o odpowiedniej grubości by stabilnie przymocować do ściany. 



Kolejnym elementem składowym zestawu mebli dziecięcych była tablica. Wyciąłem ją ze sklejki pomalowanej 3 warstwami czarnej farby tablicowej. Samą tablicę osadziłem w ramie z desek sosnowych łączonych na Domino. Z tyłu ramy wykonałem rowek/zagłebienie, w którym została osadzona sklejka. Ramę sosnową pokryłem lakierem bezbarwnym.


Na miejscu tablica została zawieszona na wysokości wygodnej dla kilkuletniego dziecka. Oprócz samych zawiesi użyłem małych kątowników by umocować bezpiecznie tablicę do ściany.


Mam nadzieję, że wszystkie meble będą dobrze służyć małym użytkownikom.

środa, 14 grudnia 2016

Elewacja drewniana

Aż się przeraziłem gdy spojrzałem kiedy był ostatni wpis na blogu. Dużo czasu minęło. A że trochę ciekawych tematów się uzbierało przez te kilka miesięcy to czas wziąć się do roboty i opisać Wam co i jak.
Na pierwszy ogień idzie elewacja drewniana. Projekt by zrealizowany latem, ale dopiero teraz jest czas by siąść i nadgonić zaległości.
Celem było położenie drewnianych elementów elewacji na nowo wybudowanym domu by dodać trochę ciepła biało-czarnym ścianom. Jako materiał został wybrany modrzew syberyjski w postaci desek o przekroju rombu.
Wszystkie deski zostały zaimpregnowane impregnatem gruntującym Altax Penetrin. Na wierzch nałożono lazurę HK-Lazur, która nie tylko zabezpieczyła powierzchnię modrzewiowych desek, ale i nadała im odpowiedni kolor. 
Deski mocowałem do łat zakotwionych w murze wkrętami Spax. Powierzchnia ściany pod deskami była pomalowana na kolor czarny by nic nie przebijało się spomiędzy desek elewacji.
Elementy drewniane miały znaleźć się tylko w niektórych, ściśle określonych miejscach domu. W związku z tym deski należało dociąć na odpowiedni wymiar. Po docięciu, wszystkie końcówki były lekko oszlifowane papierem ściernym. Następnie impregnowane i malowane lazurą. 
Deski były układane od góry z zachowaniem stałych dystansów. W kilku miejscach całe deski dały pożądane pokrycie całego obszaru. Jednak w kilku przypadkach należało rozciąć ostatnią deskę i przymocować jedynie węższy pasek by uzyskać odpowiedni wymiar. 
Poniżej kilka zdjęć gotowej elewacji.





poniedziałek, 7 marca 2016

Stół rozkładany

Trafił mi się ostatnio następny ciekawy temat. Chodziło o zrobienie stołu rozkładanego, gdyż klientka nie mogła znaleźć odpowiedniego stołu dla siebie. I tu się pojawia pierwszaa "ciekawość" tematu, która polegała na tym, że stół miał się rozkładać "na szerokość" zamiast "na długość" tak jak ogromna większość stołów rozkładanych na rynku.
Druga "ciekawość" to fakt, iż klientka zażyczyła sobie bym wykorzystał nogi stołu, który już posiadała. Blat tego stołu był w opłakanym stanie - stąd zrodził się pomysł na wymianę całości.
Inne meble znajdujące się w docelowym pokoju są dębowe, dlatego wybór materiału na stół był oczywisty. Prace zacząłem od wykonania klejonek dębowych na blaty. Użyłem do tego ścisków Irwin typu Sash clamp - wg mnie rewelacyjnie się sprawdzają przy tego typu klejonkach.

Klejonek na blaty było w sumie 3 - 2 węższe po ok. 40cm szerokości i jedna szersza 47cm szerokości. Moja grubościówka ma zakres 305mm, dlatego musiałem załatwić struganie u innego poddostawcy. Formatowanie na odpowiednie wielkości zrobiłem już samodzielnie przy wykorzystaniu piły stołowej Bosch GTS 10 XC oraz zagłębiarki Festool TS55. Po otrzymaniu zadanych wymiarów przyszedł czas na szlifowanie szlifierką mimośrodową - najpierw papierem p80, potem p120.
Po takim przygotowaniu blatów wziąłem się za ramę stołu. Na początek oczywiście wycięcie elementów składowych. Elementy nośne zrobiłem o podwójnej grubości. Do przygotowania kanapek dębowych użyłem kleju Rakoll Express 25D do drewna twardego - po sprawdzeniu kilku rożnych klejów ten mogę naprawdę polecić do pracy z dębem.


Wszystkie elementy dostały odpowiednie fazy na krawędziach oraz przygotowałem połączenia w systemie Festool Domino. Następnie skleiłem ramę.



Po oczyszczeniu wszystkich połączeń z resztek kleju przeszlifowałem całą ramę papierem p80 i p120. Tym razem użyłem jeszcze szlifierki typu delta by dojść w wąskie rogi.




Mając przygotowane nowe części stołu wziąłem się za trzeci moduł całości, a więc nogi. Rozebrałem stary stół - rozpadającą się ławę - na części pierwsze i przygotowałem miejsce połączenia starych nóg z nową ramą. Tu również użyłem systemu Domino. To co zostało ze starej ławy zmatowiłem trochę by dało się ładnie pomalować na nowo. Musiałem też zdemontować stopy i wkleić na nowo ponieważ stare połączenia były już luźne. 




Na tym etapie mogłem zabrać się do dokończenia blatów. Tak jak pisałem stół miał się rozkładać "na szerokość", czyli blat podstawowy wykonałem jako 2 długie symetryczne skrzydła. Poszerzenie zaprojektowałem jako 2 elementy wkładane pomiędzy te skrzydła. Na co dzień te 2 dodatkowe blaty będą przechowywane w zagłębieniu ramy pod blatem podstawowym. Na tym etapie wykonałem też zaokrąglenia rogów zgodnie z życzeniem klientki oraz fazowanie krawędzi blatów.





Następnym krokiem były prace wykończeniowe. Tak więc po kolei - zabezpieczenie impregnatem gruntującym do wnętrz Altax, szlifowanie papierem p180 i malowanie. Tutaj użyłem lakierobejcy Bondex Universal w kolorze ciemny dąb. Całość została pomalowana 2 warstwami, pomiędzy warstwami przetarłem papierem p320.


Gdy wszystko było już pomalowane zabrałem się za okucia. Do wzajemnego pozycjonowania blatów podczas składania i rozkładania, w ich grzbietach zainstalowałem metalowe kołki pozycjonujące.


Stół rozkładany powinien mieć również prowadnice, na których będą się poruszały blaty. I w tym momencie pojawia się trzecia "ciekawość" tematu. Otóż wymiary blatów - ich szerokość, zadany wymiar po rozłożeniu oraz wymagane rozsunięcie by wyjąć/wsadzić elementy środkowe sprawiały, że było bardzo trudno znaleźć odpowiednie prowadnice. W tym miejscu pochwały należą się doradcom sklepu internetowego www.siso-pol.pl, którzy pomogli mi w doborze odpowiednich prowadnic. Dla łatwiejszego rozkładania użyłem prowadnice synchroniczne.


Po zakończeniu instalacji okuć, lekko zmatowiłem blat i nałożyłem na niego jeszcze trzecią warstwę lakierobejcy. Efekt końcowy wyszedł bardzo przyjemny.